sobotnio o piątku
W piątek było fajnie. Mieliśmy na budowie miłą wizytę młodych ludzi, którzy też chcą budować "nasz" dom. Było sporo zwiedzania, rozmowy, uwagi no i obowiązkowe "podziwianie" :). Pierwszy raz na budowie była nasza córa ze swoim przyszłym. Był też jak zwykle nasz Martini, który postanowił zwiedzić okolicę, co skończyło się długimi poszukiwaniami i ukróceniem wolności psiaka.
Oczywiście zostałem też sprowadzony na ziemię poprzez wizytę panów od ochrony i alarmów, pani od gazu no i pana Janusza, który nam ten dom buduje.
Dziś niewiele zdjęć, bo i niewiele się zmieniło. Doszły ścianki działowe i okna połaciowe (jeszcze dojdą 2 nowe w byłych garderobach) i to wszystko - czekamy na okna "główne" :)
To jest nieduża spiżarnia przy kuchni, we wnęce będzie lodówka:
Widok na dolną łazienkę, w głębi będzie sauna.
Okna na dachu:
Nasza panna:
Jej przyszły szuka szczęścia:
No i biedny Martini po wyprawie. Do tego pomyliły nam się ubranka dla naszych piesków i zabraliśmy z domu obrożę Gordona. Martini prezentował się tak:
Póki co to tyle. Jak przyjadą okna, to sie odezwę.